Nie skłamię, jeśli powiem, że był to jeden z najbardziej szalonych miesięcy w moim życiu. Bardzo skrajne emocje towarzyszyły mi w grudniu, bo z urlopu marzeń przyjechałam wprost na święta do domu podopiecznego w Niemczech. Nigdy nie pracowałam w Boże Narodzenie, więc była to dla mnie kompletna nowość. Nie czułam się tu dobrze i ci ulubieńcy to odzwierciedlają. To były moje umilacze, gdy na sercu było ciężko, gdy do domu daleko, gdy potrawy na wigilijnym stole smakowały jak karton z makulatury. Z jednej strony tak wiele mi zabrakło, z drugiej rozsądek podpowiada, że jestem tu w bardzo konkretnym celu. Jedna moja koleżanka po fachu wszelkie narzekania ucina krótkim „Licz kasę!” i tego się trzymajmy. Niestety, niemiecki Gwiazdor w tym kontekście nie pomógł, żeby nie powiedzieć, zawiódł tak, że rodzina usłyszała prawdopodobnie trzask mojej opadającej szczęki na podłogę.
Tym bardziej doceniam to, co sprawiło, że w tym trudnym miesiącu czułam się odrobinę lepiej.
1. Playlisty na YouTube z wizerunkiem kominka.
Gdy nie masz kominka przy którym możesz się zrelaksować, możesz go sobie wyobrazić. Albo zwizualizować przy pomocy Internetu, co też robiłam regularnie w te święta. Na cały ekran w laptopie ustawiona playlista np. taka. I nawet mój podopieczny, który jest strasznym zrzędą, mówił, że bardzo mu się podoba.
2. RMF Classic na święta.
To moja ulubiona rozgłośnia radiowa i jestem co roku podekscytowana jak dziecko, kiedy w grudniu puszczają przez cały czas muzykę świąteczną. Różnorodną, ciekawą i wpadającą w ucho. Słuchałam tej stacji praktycznie codziennie, przez cały grudzień. Nigdy mnie nie zawiedli i nawet udało mi się wygrać w ich konkursie małą nagrodę 😉
3. Termofor.
W trakcie mojego ostatniego pobytu kupiłam w Niemczech termofor. Nie posiadałam wcześniej tego wynalazku i muszę przyznać, że termofor jest dobry na wszystko. Na bolącą duszę, plecy, zimno i wszelkie zło tego świata. To było bardzo dobrze zainwestowane 4 euro.
Byliście na święta w pracy? Co pomogło Wam przetrwać ten trudny czas?